DZIEŃ 4
Sobota, 12 października 2019
Zwiedzanie zaczęliśmy od Klasztoru Chor Wirap (czyli „Głębokie Lochy”) w Lusarat, tuż przy granicy z Turcją. Nazwa, działająca na wyobraźnię, pasuje do historii tego miejsca. Otóż ostatni pogański król Armenii Tiridates III kazał tu uwięzić w jamie, głęboko pod ziemią, Grzegorza Oświeciciela, gdyż ten odmówił złożenia pogańskiej ofiary. Grzegorz spędził w lochu 15 lat. Uwolniła go dopiero siostra Tiridatesa III, by święty uzdrowił jej brata. Ale to już historia innego klasztoru…
Chor Wirap jest popularnym celem pielgrzymek w Armenii, jak u nas Jasna Góra. Jest też obleganą atrakcją turystyczną. Dla nas sporym zaskoczeniem była informacja, że w klasztorze nadal składa się krwawe ofiary ze zwierząt – w tym wypadku z kogutów. Bezpośrednio z klasztoru, szlakiem biegnącym w górę, weszliśmy na skałę, z której mieliśmy wspaniały widok na Ararat – teraz jakby na wyciągnięcie ręki.
Następnie zwiedziliśmy jeszcze dwa klasztoryw Eczmiadzynie, oba z VII wieku, pierwszy – świętej Rypsymy, drugi – świętej Gajany. Ale najpierw opowieść. Za rządów cesarza Dioklecjana (284-305) chrześcijanie byli bardzo prześladowani w Imperium Rzymskim. W górskim klasztorze schroniło się czterdzieści chrześcijańskich dziewcząt, pod opieką ksieni Gajany. Dioklecjan dowiedział się, że jedna z nich, Rypsyma, jest boskiej urody – i jak to w takich historiach bywa – zaraz zapragnął ją poślubić. Gajana, Rypsyma i ich towarzyszki uciekły więc do Aleksandrii, a tam ukazała im się Matka Boska i jako cel podróży wskazała pannom Armenię. Tutejszy pogański król Tiridates III (ten od Chor Wirap i lochów) też chciał poślubićRypsymę, a gdy jego propozycja została odrzucona, kazał wszystkie przybyszki ukamienować. Przelanie krwi niewinnych doprowadziło króla do szaleństwa i ciężkiej choroby, z której władcę miał uleczyć sam Grzegorz Oświeciciel, po 15 latach wypuszczony z lochu. Tiridates III nawrócił się, przyjął chrzest wraz ze swoimi dworzanami i ogłosił chrześcijaństwo religią panującą w swoim kraju. Stało się to w roku 301 n.e., dlatego Armenia jest najstarszym chrześcijańskim krajem na świecie.
Te stare kościoły i klasztory w Armenii są do siebie bardzo podobne. Wszystkie zbudowano z wielkich, kamiennych bloków, wszystkie mają okna u góry, przy niewielkiej kopule, wszystkie są dość małe – to kraj, gdzie zdarzają się trzęsienia ziemi i budowanie czegoś wyższego jest ryzykowne. I większość tych budowli sakralnych usytuowano wysoko w górach, żeby miały też walory obronne – ormiańscy chrześcijanie obawiali się pogan, potem muzułmanów.
Zwiedziliśmy też cały zespół katedralny w Eczmiadzynie.To tu znajduje się najstarsza w Armenii i na świecie katedra chrześcijańska – już w 301 roku, zaraz po nawróceniu króla, Grzegorz Oświeciciel kazał zburzyć pogańską świątynię i na jej fundamentach zbudować katedrę. Obok Katedry w Eczmiadzynie mieści się okazała siedziba Katolikosa Wszystkich Ormian, głowy Kościoła ormiańskiego. Pierwszym i drugim Katolikosem mieli być dwaj z dwunastu apostołów: Juda Tadeusz i Bartłomiej. W niedawno zbudowanej kaplicy na terenie ogrodów, zupełnie przypadkiem, byliśmy świadkami chrztu – tutaj dziecko zanurza się w wodzie.
Wieczorem dwie godziny spędziliśmy naerywańskim targu z pamiątkami i rękodziełem, czyli „Wernisażu”. To niesamowite miejsce. W kilku rzędach ciągną się drewniane stoiska z lalkami, torebkami, biżuterią, brelokami, obrazami, figurkami i milionem innych drobiazgów. Wszystko jest śliczne, kolorowe, błyszczące, przyciąga wzrok. Handlarze dogadają się z tobą po angielsku, rosyjsku i językiem gestów, więc żadnej bariery językowej nie ma. Bardzo lubią się targować. Jedna z naszych uczennic również objawiła nam swój talent w tej dziedzinie i potem wszyscy chcieliśmy chodzić na zakupy właśnie z nią…